Jesteśmy stosunkowo młodą hodowlą, przydomek został zarejestrowany wiosną 2008 roku. Moje psy mieszkają razem ze mną pod jednym dachem, są pełnoprawnymi członkami rodziny. Oprócz trzech tollerów, towarzyszą nam też dwa urocze mieszańce owczarków niemieckich.
Od zawsze gościły u nas nie tylko psy, ale też koty czy gryzonie.
Po raz pierwszy z Retrieverami z Nowej Szkocji spotkałam się na obozie agility, gdzie niejaka Jazda zawładnęła mym sercem. Po powrocie zaczęłam czytać na temat rasy – najpierw polskie strony, z czasem zagłębiałam się też w zagraniczne. Razem z właścicielami Jazdy byłam na kilku wystawach, gdzie poznałam także inne Tollery. Wiedziałam, że prędzej czy później wyląduję z rudym przy boku. Pewnego popołudnia dostałam telefon, że w jednej z hodowli są jeszcze szczenięta. Kiedy tylko trafiła się okazja na odwiedziny – pojechaliśmy. Owocem naszej wizyty jest CHILLI. Nie żałuję tej decyzji, Chilli pozwoliła mi jeszcze bardziej poznać rasę, nawiązać wiele znajomości wśród innych właścicieli Tollerów. Teraz wiem, że Tollery będą zawsze gościć w moim domu.
Tollery to psy, które zostały stworzone do pracy. Dlatego decydując się akurat na nie, od początku wiedziałam, że moje psy będą aktywnie spędzać czas. Moją ulubioną sportową dziedziną jest agility, notabene właśnie dzięki temu sportowi narodziła się moja fascynacja rudymi. Decydując się na własną hodowlę mam na celu przede wszystkim promowanie Retrieverów z Nowej Szkocji jako psy idealne do pracy zarówno użytkowej jak i sportowej.
Oprócz użytkowości ważnym dla mnie aspektem jest zdrowie rasy, dlatego każde krycie jest dokładnie planowane i przemyślane, aby możliwie jak najbardziej uniknąć problemów ze zdrowiem w przyszłości.